Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Perfekcyjnie ukryta depresja

Perfekcyjnie ukryta depresja

 

 

Dziś znowu o depresji, ale w nieco innej odsłonie.

 
 
W książce pt.: „Perfekcyjni do bólu” Margaret Robinson Rutherford opisuje PHD, jako zespół zachowań mogących maskować prawdziwą depresję. Autorka pokazuje, że poza znanymi nam maskami bólowymi, somatycznymi czy lękowymi, depresja może być także skrywana za perfekcjonizmem.
 
Wylicza 10 przejawów PHD – niektóre mogą nam się wydać szczególnie znajome.

Często mamy wrażenie, że ktoś z naszego otoczenia wiedzie „zdrowy tryb życia” (albo może raczej pożądany we współczesnym świecie) którego można mu pozazdrościć – zawsze zorganizowany, angażujący się w kolejne projekty, człowiek sukcesu, racjonalny i wyważony w okazywaniu emocji. Ale tylko z pozoru, wewnątrz może kryć się coś zupełnie innego. Skrywany ból, cierpienie, ciągła samokrytyka, poczucie samotności, lęk przed wrażliwością i sztywne przekonania. Tak naprawdę nie pozwala nikomu poznać prawdy o sobie, a to co pokazuje światu, to piękna maska (noszona z wielkim bólem).

Rutherford wskazuje, że współczesny świat napędza perfekcjonizm, tzw. perfekcjonizm usankcjonowany społecznie – od ludzi oczekuje się, że będą spełniać coraz to wyższe standardy – bo im więcej osiągasz, tym wyżej stawia ci się poprzeczkę. Może z zewnątrz to wygląda jak pełna sukcesów kariera, ale w środku się rozpadasz i nie potrafisz docenić swoich osiągnięć – nigdy nie jesteś wystarczający. Sprzyja temu tempo życia, ciągłe zmiany, chęć sprostania niemożliwym standardom (gonitwa za czymś, co nieosiągalne).
 
Zastanów się przez chwilę, czy taki obraz wydaje Ci się bliski?
Ta książka daje do myślenia i pokazuje nieco inne spojrzenie na depresję. Łączy ją z perfekcjonizmem, który we współczesnym świecie często jest postrzegany jako pożądana cecha.
 
Podejście autorki jest bliskie filozofii Brene Brown. Proces zdrowienia wymaga odkrywania coraz głębszych warstw siebie, gdzie na końcu jest SAMOAKCEPTACJA, której ludziom z PHD tak brakuje. Tylko poprzez pełną akceptację własnej wrażliwości możemy dojść do tego, co autorka nazywa zdrowiem.
Z całej książki najbardziej dotknęły mnie słowa jednego z pacjentów, myślę, że nie wymagają komentarza:

 „Na zewnątrz wydaje się, że mam wszystko, w środku jednak jestem martwy, czasami czuję się, jakbym tylko udawał, że żyję”

Myślę, że z łatwością możemy odnieść ten konstrukt także do świata sportu, gdzie ciągła gonitwa za byciem lepszym i silniejszym jest szczególnie widoczna. PHD może pojawić się także tam, przecież sportowiec to przede wszystkim człowiek i dotykają go takie same problemy, jak każdego z nas – nie zapominajmy o tym.
 
Co myślisz o takim sposobie patrzenia na depresję?
Co czułeś_aś czytając o perfekcyjnie ukrytej depresji? Czy coś wydaje Ci się znajome?






Na podstawie książki: „Perfekcyjnie ukryta depresja” autorstwa Margaret Robinson Rutherford.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *